Od 1 do 6 kwietnia 2019 roku, dwójka zawodników Dęblińskiej Szkoły Taekwon-do – Mercedes Szulen oraz Mikołaj Szpyt, reprezentowało Polskę na Mistrzostwach Europy w Taekwon-do ITF we włoskim Rimini. Oto obszerna relacja z turnieju spisana przez mamę Mercedes, która w Rimini pełniła m.in. rolę fotografa.
Mistrzostwa Europy Taekwon-do ITF 2019 w Rimini we Włoszech wcale nie zaczęły się dla naszej dęblińskiej ekipy 1 kwietnia 2019 roku, ale tak na prawdę wiele miesięcy wcześniej.
Najpierw oczywiście była decyzja o uczestnictwie w zawodach. Potem zaś przyszedł czas na miesiące przygotowań zarówno podczas treningów regularnych w klubie jak i treningów indywidualnych w Puławach, na profesjonalnej sali wyposażonej m.in. w maty i lustra. Podczas treningów indywidualnych Mercedes regularnie szlifowała układy formalne z naszym trenerem Jarosławem Bigosem, a z Panią Izą Grodzicka sparowała, chłonąc przy okazji każdą jej poradę. Mikołaj na treningach regularnych doskonalił walki, a w Puławach bardzo intensywnie przygotowywał się do technik specjalnych. Oboje z naszych kadrowiczów, na kilka tygodni przed najważniejszym dniem, doznali niestety kontuzji. Mikołaj zmagał się ze zakręcona kostką, na szczęście fachowa pomoc postawiła go na nogi. Mercedes tydzień przed wyjazdem, po serii sparingów z naszymi klubowymi zawodnikami, doznała urazu kolana. Odpoczynek przyniósł na szczęście oczekiwane efekty.
31 marca, zwarci i gotowi wyruszyliśmy wraz z reprezentantami z Kołobrzegu: Hubertem Maciejczykiem i Laurą Ziemiańską oraz z Szefem Kadry Narodowej IV Danem Ireneuszem Jasińskim, w kierunku słonecznego wybrzeża Włoch, nad Adriatyk do Rimini.
Droga minęła nam szybko, bezpiecznie dotarliśmy do Rimini kilka godzin przed czasem, i udaliśmy się na halę sportową RDS Stadium w celu rejestracji zawodników oraz pomiaru wagi.
Wszyscy byliśmy zaskoczeni, widząc na miejscu ponad 120 osobowe ekipy z krajów takich jak Rosja czy Ukraina. Konkurencja zza wschodniej granicy, na każdego naszego zawodnika podziałała deprymująco, lecz ta sytuacja nie przeszkodziła nam pożyczyć od ekipy Ukraińskiej wagę, aby sprawdzić przed oficjalnym ważeniem, czy nasi zawodnicy mieszczą się w swoich kategoriach. I dobrze się stało, bo gdy nasza młodzież „walcząca” dokonała pomiarów… Mikołaj i Hubert nie zastanawiając się długo, założyli dresy z kapturami i zaczęli biegać dookoła hali, aby zbić wagę. Ostateczne na oficjalnym pomiarze, wszystko było tak jak zaplanowali.
Po rejestracji pojechaliśmy do hotelu i się zakwaterowaliśmy.
Hotel oddalony był od Adriatyku o 100 m. Cudowny widok lazuru morza z każdego balkonu tylko dodał nam energii i w dobrych nastrojach poszliśmy zjeść obiad. Kuchnia włoska, bardzo mylnie jest kojarzona tylko z pizza i spaghetti. Przynajmniej północne Włochy to warzywa gotowane lub duszone: cukinia, bakłażan, pomidor, cebula, marchewka, kapusta, grzyby. Każde w innym smaku, oczywiście jest też makaron i ryż pod postacią risotto, w wielu odmianach, lecz mięso, ryba lub owoce morza są tylko dodatkiem. Jednym słowem idealna dieta dla sportowca. Pizza tez jest, lecz na pizzę polecamy iść do najbliższego Ristorante.
Najedzeni i odpoczęci poszliśmy na plażę przywitać się z Adriatykiem. W Rimini, w miejscu kurortów wakacyjnych, plaże ogólnodostępne są szerokości naszej plaży nad Bałtykiem, a pozostała część, dwukrotnie większa, należy do prywatnych hoteli – na szczęście w kwietniu te hotelowe części były jeszcze nieogrodzone.
We wtorek nasza młodzież zrobiła trening pod palmami. Mieliśmy piękna pogodę, która trwała tylko do końca dnia. Zdążyliśmy też zrobić cudowna sesję zdjęciową.
Było również trochę czasu na zwiedzanie Rimini.
W środę zaczęła się rywalizacja w kategorii „dzieci”- (11 -13 lat).
Mercedes wstała, zjadła tyle na ile pozwolił jej zestresowany żołądek, już w hotelu założyła Dobok i swój czarny pas i pojechaliśmy na halę.
Każdy swój stres przeżywa inaczej, nie każdy tez wie, jak sobie z nim radzić.
Mercedes pierwszy pojedynek w układach miała z Ukrainką. Jeszcze w Polsce zadecydowali, wspólnie z naszym trenerem, że jako układ dowolny będzie wykonywać Ge-beak . Startowała jako pierwsza, układ dowolny zrobiła poprawnie, otrzymując dobrą liczbę punktów. Schody zaczęły się przy układzie zadanym, robionym wspólnie z przeciwniczką. Tutaj wkradł się stres, który u Mercedes objawił się dekoncentracją i niedosłyszeniem nazwy zadanego układu. Mercedes zamiast Po-Eun zrobiła Kwang-Gae. Wiedziała, że właśnie przegrała. Pomimo nawoływań Szefa Kadry, żeby zaprzestała dalszego robienia, postanowiła, że ukończy układ i dopiero potem zejdzie z maty już jako przegrana.
Po południu Mercedes szykowała się na walki. Trenowała z Mikołajem Szpytem, techniki i dynamikę. 8 min przed walką dowiedziała się ,że zostanie zdyskwalifikowana gdyż nie ma suspensoria na piersi. Powstało ogromne zamieszanie. Mikołaj Szpyt zaproponował, że poprosi zawodniczki z Anglii, o pożyczenie. Udało się !!! To jest przepiękne w takich sytuacjach. Obca osoba-rywalka, a jednak Fair Play. 30 minut wcześniej Mercedes, na prośbę Szefa Kadry Ireneusza Jasińskiego , pożyczyła swój czerwony kask innemu zawodnikowi. Karma wraca.
Godzina 18. Mercedes gotowa wychodzi na matę pełna energii, po wcześniejszej rozmowie telefonicznej z naszym trenerem, gotowa aby “odegrać się” za nieudany start w układach. Niestety, dokładnie w tej samej chwili zawody przerwano – rozpoczęła się ceremonia otwarcia Mistrzostw Europy.
Podczas ceremonii cała nasza czwórka zawodników niosła Flagę Polski.
Sama ceremonia była fantastyczna, występy artystów zachwycały. Ale chyba najważniejsze dla wszystkich były: najpierw przysięga taekwondo, następnie krótki film ukazujący podstawy 5 zasad taekwondo, a na koniec spotkanie i podanie sobie rąk przez prezydentów ITF i WT.
Jako obserwator a zarazem rodzic nie umiem znaleźć słów obrazujących wzruszenie i dumę w takiej sytuacji…
Środa była także dniem Mikołaja Szpyta. Startował on tego dnia w technikach specjalnych. Mikołaj bardzo intensywnie się rozgrzewał od samego rana. Zawody już miały 5 godzin opóźnienia. Na takim etapie bardzo ważna była koncentracja i śledzenie wszelkich informacji podawanych przez głośniki. W końcu zapowiedziano konkurencje technik specjalnych juniorów. Mikołaj jako jeden z najniższych, nie pokazał swoich obaw. Widział, że doskakuje do wysokości „zaliczeniowych”. Cierpliwie czekał, gdyż swoją próbę miał jako ostatni zawodnik. Przed Mikołajem tylko 3 zawodników z 16 zaliczyło wysokość. Mikołaj bez kompleksów podszedł do swojej próby, decydując się na technikę nożycowe dollyo na wysokość 240cm.
Mikołaj doskoczył, kopnął i trafił w deskę. Wszyscy zaczęliśmy bić brawo. Niestety po decyzji jednego sędziego, który w dziwny sposób zawahał się i pokazał w końcu chorągiewkę czerwoną, stało się jasne, że Mikołaj nie zaliczył techniki eliminacyjnej. Rezultat 3 czerwone chorągiewki do 2 niebieskich. To był bardzo smutny i nie do końca sprawiedliwy, według nas, werdykt. Lecz sport to sport i trzeba akceptować decyzje sędziów.
Trochę w kiepskich nastrojach, lecz z walecznymi sercami młodzież poszła spać.
Następnego dnia Mercedes pojechała na halę wcześnie rano, aby się rozgrzać. Wiedziała, że jako pierwsza wyjdzie tego dnia na matę. Niestety gdzieś w nocy bojowe nastawienie z poprzedniego dnia ustąpiło miejsca obawie, że będzie walczyć z Rosjanką.
Po dość wyrównanej walce, Mercedes przegrała 3 punktami (11 do 14). Dopiero później się okazało, że jej przeciwniczka została Wicemistrzynią Europy, co pokazało nam jak niewiele brakowało, aby nie tylko mieć brąz, lecz także walczyć o srebro, czy nawet złoto.
W piątek Mikołaj podobnie jak poprzedniego dnia Mercedes, pojechał na hale z nastawieniem bojowym. W swojej kategorii wagowej w walkach juniorów starszych (16 – 17lat), miał 7 grup po 3 zawodników. Tylko zwycięzca grupy przechodził dalej.
Opóźnienie w zawodach wynosiło już około 7 godzin. W końcu po przerwie obiadowej, Mikołaj po kolejnej już rozgrzewce wyszedł na matę, aby rozegrać walkę z Rosjaninem. Przeciwnik wyższy od Mikołaja, od razu zaczął atakować. Mikołaj starał się odeprzeć atak, aby wykonać dobry, technicznie punktowany cios, lecz było trudno. Pod koniec drugiej rundy Mikołaj postawił wszystko na jedna kartę, aby zaatakować Rosjanina. Niestety po raz kolejny na tych zawodach dosięgnął go pech. Podczas upadku, niefortunnie Mikołaj wybił sobie bark, odnowił stara kontuzje. Dla nas, kibiców, był to okropny widok, gdy Mikołaj leżał na macie i się nie ruszał. Oczywiście momentalnie podbiegli do Mikołaja medycy. Chodź sam Mikołaj wiedział już co mu się stało, na tym etapie jest bardzo ważna komunikacja z medykami, którzy dopiero po konsultacji z anglojęzycznym tatą Mercedes – Patrykiem, niezwłocznie zadecydowali o przewiezieniu Mikołaja do szpitala. Mikołaj spędził w szpitalu kilka godzin, dopiero za drugim razem, i niestety na zwykłym znieczuleniu, nastawiono mu prawidłowo bark i wypisano ze szpitala. Ogrom szacunku dla Mikołaja, za odwagę, i że dał rade bez narkozy.
W tym samym czasie, Szef Naszej Kadry Narodowej IV Dan Ireneusz Jasiński, po wygranej w układach formalnych w kat Gold, oczekiwał na ceremonie dekoracji, aby odebrać złoty medal. W Rimini, po raz pierwszy w historii Mistrzostw Europy ITF Taekwondo, zagrano Mazurka Dąbrowskiego.
Ostatniego dnia nasza młodzież, po konsultacji z Mikołajem, który stwierdził że nie odczuwa bólu, poszła na plaże, aby pożegnać się z Mistrzostwami Europy, morzem i zrobić kilka zdjęć. Ja jako autorka tego reportażu jestem pełna uznania dla młodzieży TKD Dęblin. Mikołaj i Mercedes tak się mocno identyfikują z naszym klubem, z Dęblinem, Polską, co pokazali na zdjęciach.
Kończąc nasza przygodę, pełną wrażeń, nauczek, porażek… w sobotę pojechaliśmy do Wenecji. Już wyluzowani, zachowaliśmy się jak „Szybcy i Wściekli”, aby w 3h zaliczyć to wspaniałe miasto. Przepłynęliśmy tramwajem wodnym Wielki Kanał, młodzież i dorośli, mieliśmy mnóstwo frajdy podpatrując życie na wodzie, porównując je do zwykłego życia w normalnym, mieście. Policja wodna, karetka wodna, fotoradary na kanale, policja wlepiająca mandaty! a nawet sygnalizacja świetlna. Piękne miasto, niestety umierające miasto. Zdjęcia zrobione, lody na Placu Świętego Marka zjedzone, zaliczona akcja nieudanej kradzieży, pamiątki na lodówkę kupione…
… i wróciliśmy do Polski. Dopiero po odpoczynku przyjdzie czas analiz, przemyśleń, wniosków, może i planów na przyszłe Mistrzostwa Europy ITF w 2020, trochę bliżej bo w Pradze.
Ania Szulen
Nasi zawodnicy maja także kilka słów od siebie…
MERCEDES
Trenuję Taekwondo-do od 7 lat. Bardzo się staram i udaje mi się z polskich zawodów, wracać zawsze z kilkoma medalami. Od 2 lat bardzo chciałam sprawdzić się na zawodach wyższej rangi. Mistrzostwa Europy we Włoszech, były dla mnie sprawdzeniem moich umiejętności. Poziom ME był bardzo wysoki, wydaje mi się, że byłam dobrze przygotowana fizycznie, jednakże mentalnie odbiegałam od zawodniczek, które znalazły się w strefie medalowej. Udział w zawodach tej rangi, był dla mnie ciekawą przygoda, która oprócz zwiedzenia innego kraju, poznania kilku zawodników z innych reprezentacji, będzie dla mnie doświadczeniem i nauką na przyszłość, że nie liczy się tylko sprawność fizyczna, lecz także odpowiednie nastawienie i wiara w siebie. Mam nadzieję, że będę miała szansę pojechać na kolejne ME w Pradze, liczę, że pójdzie mi lepiej, oraz że pojedzie więcej osób z naszego klubu.
MIKOŁAJ
Taekwon-do trenuję od 9 lat jestem posiadaczem I dana od około 3 lat. Mam worek medali z polskich zawodów, no ale nie mam tego najważniejszego medalu – medalu Mistrzostw Europy. Czyje ogromny niedosyt po walce z zawodnikiem ukraińskim, bo skończyła się dla mnie bardzo pechowo. Mistrzostwa Europy były dla mnie nowym doświadczeniem i czymś, co mogę polecić każdemu. Na zawodach tej rangi dopiero dostrzega się umiejętności i przygotowania fizyczne innych zawodników. Atmosfera na zawodach była bardzo fajna i przyjacielska. Czy było warto? Oczywiście – jak najbardziej. Nowe doświadczenia, wysoki poziom oraz przygotowanie przeciwników motywuje mnie do jeszcze większej pracy nad sobą. Oczywiście po wyleczeniu kontuzji. Myślę że trener weźmie pod uwagę nasze spostrzeżenia i sugestie i wypracujemy wspólnie dobry program przygotowawczy do kolejnych ME.